Chirurżka, architektka… – jak to w ogóle wymówić? O tym, dlaczego feminatywy są potrzebne
Debata na temat feminatywów trwa w Polsce od lat. Nieustannie wzbudza wiele emocji. Jedni żeńskich nazw używają bez najmniejszego oporu, inni twierdzą, że to wymysł naszych czasów. Spróbuję Ci wyjaśnić, skąd w tej kwestii biorą się tak różne zdania.
Feminatywy – co to takiego?
Jak jeden, to feminatyw lub feminatywum. Jak dwa i więcej – feminatywy lub feminatywa. W każdym razie to nic innego jak żeńskie formy gramatyczne nazw zawodów i funkcji, określające kobiety. Występują w formie samodzielnych składniowo rzeczowników (odpowiadających na pytania: kto? co?).
Feminatywy nazywają kobiety ze względu na przysługujący im tytuł, pełnioną funkcję, zajmowane stanowisko, wykonywany zawód, przynależność narodową, pochodzenie, wyznanie, przekonania, właściwości psychiczne i fizyczne itp.
Przedwojenne feminatywy
Feminatywy nie są wymysłem współczesnych feministek. Były w powszechnym użyciu, jak tylko kobiety poszły do pracy. W gazecie „Wędrowiec” z 1896 roku (XIX wiek!) pojawia się określenie „doktorka prawa”, „docentka”, „tłómaczka” (sic!), „adwokatka”. Wszystkie te nazwy odnoszą się do pani Emilii Kempin. Nie musicie mi wierzyć na słowo, skan z tej gazety znajdzieciażby na Wikipedii.
W czasach PRL-u zaczęto rezygnować z feminatywów. Hanna Jadacka w odniesieniu do okresu powojennego w Nowym słowniku poprawnej polszczyzny wydanym w 1999 roku pisze tak:
„Nastąpił masowy odwrót nawet od określeń już przyjętych, typu dyrektorka, kierowniczka, profesorka, na rzecz wyrażeń typu pani dyrektor, pani kierownik, pani profesor. W postaci żeńskiej pozostały już tylko nazwy zawodów tradycyjnie wykonywanych przez kobiety, np. aktorka, malarka, nauczycielka, pisarka albo uchodzących za mało atrakcyjne, o niewysokiej randze społecznej, np. ekspedientka, fryzjerka, sprzątaczka. W dzisiejszej polszczyźnie nie ma żadnej nazwy prestiżowego stanowiska, stopnia czy tytułu naukowego, która miałaby żeńską formę słowotwórczą”.
Z kolei Michał Rusinek dodaje:
Do męskich nazw zawodów i funkcji przyzwyczaił nas PRL. To wtedy próbowano pozbawić zawody płci, uznając, że kobiety i mężczyźni są równi. A przez to, że niemożliwa gramatycznie jest wersja zawodu w rodzaju nijakim, obowiązująca stała się forma męska.
Dlaczego współcześnie używanie feminatywów jest ważne?
Feminatywy są najbardziej naturalnym sposobem wyrażania płci w języku polskim i powrotem do tradycji
– mówi Maciej Makselon, redaktor w Grupie Wydawniczej Foksal i popularyzator wiedzy o języku polskim.
Mężczyźni o feminatywach
Jak wynika z badania Pracuj.pl „Język ofert pracy”, 64% mężczyzn-respondentów uważa, że żeńskie nazwy stanowisk powinny być używane powszechnie na równi z męskimi. Blisko połowa respondentów tegoż badania oczekuje wykorzystania feminatywów w treści ofert pracy. Jednocześnie blisko połowa twierdzi, że nie pasują one do części stanowisk. Skąd bierze się poczucie „coś mi tu nie gra”?
Męskie końcówki bardziej prestiżowe?
Zauważcie, że dziś nie mamy problemów z mówieniem: pielęgniarka, nauczycielka, fryzjerka, przedszkolanka. Zwróćcie uwagę, że w głównej mierze to kobiety wykonują te zawody. Kiedy mowa o pielęgniarzu, nauczycielu, fryzjerze czy przedszkolanku na myśl przychodzi zapewne pracownik-mężczyzna. Uprzedzając pytania – tak, określenia mężczyzn pracujących w zawodach zdominowanych przez kobiety również powinny być znormalizowane. Powinniśmy dążyć do ogólnej symetrii, ale o tym za chwilę.
Co dzieje się z naszym myśleniem w przypadku prezesa, dyrektora, członka zarządu? Zastanawiamy się nad tym, czy to kobieta, czy mężczyzna? Czy może, chcąc, nie chcąc, w pierwszej kolejności przychodzi nam na myśl mężczyzna?
To, jak mówimy, wpływa na to, jak myślimy. Dlaczego nie ułatwić sobie tego myślenia i na kobietę-dyrektora mówić po prostu dyrektorka?
Ktoś z Was może odpowiedzieć: dyrektorka nie brzmi tak prestiżowo jak pani dyrektor. Odpowiem wtedy: a czy mówiąc o dyrektorze, mówisz pan dyrektor? Raczej nie. Tytułów pan dyrektor i pani dyrektor używasz zapewne w sytuacjach bezpośredniego zwracania się do tych osób. Dlaczego zatem kobieta-dyrektor ma być panią, a mężczyzna-dyrektor tego uprzejmego zwrotu grzecznościowego ma już nie doświadczyć?
„Feminatywy łamią język”?
Chirurżka, jak to wymówić? Architektka?! Mam się udławić własnym językiem?
Mam dla Ciebie zadanie. Spróbuj powiedzieć na głos kolejno: zmarszczka – chirurżka – bezwzględny – architektka. Każde z tych słów ma pięć spółgłosek. Dałeś/-aś radę?
Brzmi śmiesznie? Być może, bo nie używasz tych słów na co dzień. Zaczniesz używać, przestanie bawić. A i nad dykcją popracujesz!
„Ale pilotka to czapka!” – o homonimach słów kilka
Kosmetyczka służy do przechowywania kosmetyków, a kierownica to podstawowy element auta. W takim razie adwokat to alkohol, a pilot nie może latać samolotem, bo w tym czasie zajęty jest obsługą kanałów telewizyjnych?
Homonimy – o tym terminie zapewne słyszeliście w szkole. Nauczyciel lub nauczycielka za przykłady być może podawali: zamek (twierdza, błyskawiczny, w drzwiach) czy zebrę (zwierzę, przejście dla pieszych). Tak samo wiele znaczeń może mieć zarówno pilotka, jak i adwokat.
Żaden radykalizm nie jest dobry
Rozmawiasz z kobietą sukcesu i chcesz ją nazywać swoją gościnią. Ona prosi Cię o to, żebyś mówił/-a o niej jako gościu. Albo inna sytuacja, mówisz: Anna Kowalska, dyrektorka firmy… Po czym pani Anna Ci przerywa i mówi: dyrektor. Co wtedy?
Uszanuj jej wybór. Jeśli kobieta chce być określana rzeczownikiem w rodzaju męskim, niech tak też będzie. Nie chcesz przecież tworzyć wrogiej atmosfery już na początku?
Z drugiej strony: widzisz artykuł, w którym jest napisane: Barbara Nowak – nasza gościni opowiada o swoim sukcesie. Nie pisz w komentarzu o tym, jaka to dziwna forma, redaktor (bo przecież nie redaktorka, to Ci nie przejdzie przez palce!) upadł na głowę, po co psuć polszczyznę. Nie bądź ignorantem.
Niechęć wobec używania feminatywów jest niechęcią wobec zmiany przyzwyczajeń. Po prostu nie wszyscy zdążyli jeszcze przywyknąć. Ale, coś mi się wydaje, że jako społeczeństwo prędzej czy później powrócimy do korzeni.